… pewnego dnia …
Pewnego dnia otrzymałem telefon z zapytaniem o wolny termin na realizację reportażu ślubnego. W terminarzu miałem już zaplanowaną współpracę z inną parą 🙁 Ilonce i Kubie jednak bardzo spodobał się mój styl, dlatego zapytali o możliwość wykonania dla nich sesji narzeczeńskiej 🙂
Po kilku dniach spotkaliśmy się przy orzeźwiającej lemoniadzie i omówiliśmy szczegóły. Zaproponowałem fajne, bardzo klimatyczne miejsce, gdzie wiedziałem, że mogę liczyć na niesamowitą grę światła z cieniem (uwielbiam takie klimaty 🙂 ). Największym jednak problemem dla „mojej” pary okazało się, że nie potrafią pozować. Szczerze: właśnie takich par szukam, które nie lubią sztucznych zdjęć, ustawianych przez fotografa póz, itd. Tak w ogóle to kto z nas lubi, jak się go ustawia i każe na zawołanie uśmiechać się i udawać kogoś zupełnie innego? Osobiście lubię pracować na szczerych emocjach, staram się wprowadzać parę w odpowiedni klimat i naciskać na spust aparatu w tym najwłaściwszym momencie.
Sesje narzeczeńskie wykonuję w różnych miejscach – czasami na łonie natury – np. w lesie, nad jeziorem, nad morzem, czasami są to sesje narzeczeńskie w mieście. Jako fotograf ślubny staram się zawsze służyć pomocą w wyborze miejsca na takie sesje, ponieważ mam w tym duże doświadczenie, wiem, co się sprawdza, gdzie moje pary będą się dobrze czuły, co potrafi dać świetny klimat pod fotografie pełne emocji i romantycznych uczuć. Tym razem zorganizowaliśmy sesję narzeczeńską na jednym ze szlaków w Górach Świętokrzyskich. Po drodze odwiedziliśmy nieczynną wtedy starą kaplicę, w której otrzymaliśmy pozwolenie na wykonanie takich zdjęć.
Jestem przekonany, że ta miłosna opowieść bardzo Was poruszy 🙂